Czasem pojawia się poczucie, że wszystko już zostało zrozumiane. Że to, kim jesteśmy, nie jest tylko ciałem ani zbiorem myśli, ale czymś głębszym – spokojną obecnością, która nie zależy od okoliczności. Może pojawić się moment rozpoznania, że życie nie dzieje się nam, ale w nas. I że to, co najważniejsze, już tu jest.
A mimo to coś wciąż próbuje ten stan utrzymać, nie zgubić go, nie wypaść z tej nowej perspektywy. Jakby istniała cienka granica między byciem „w tym” a „poza tym” – i jakby tylko od nas zależało, po której stronie się znajdziemy.
To właśnie subtelna potrzeba kontroli. Niewidoczna na pierwszy rzut oka, bo skryta w pytaniach o praktykę, o powrót, o to, jak być bliżej. Czasem wydaje się nawet duchowa. Ale wystarczy jedno spokojne spojrzenie, by zobaczyć, że coś wciąż próbuje zarządzać rzeczywistością.
Gdzie działa potrzeba kontroli?
To nie zawsze jest wyraźne „chcę to kontrolować”. Często przybiera bardziej subtelną postać – jak pytanie: „czy da się utrzymać perspektywę obecności?” albo „jak wracać, gdy znów się zatracę?”
W tych pytaniach słychać echo nieistniejącego „ja”, które wciąż chce coś robić – nawet jeśli tym „czymś” jest pozorne nierobienie. Próba uchwycenia tego stanu to właśnie kontrola, która pojawia się nawet wtedy, gdy wydaje się, że została już puszczona.
Najważniejsze fragmenty Satsangu
-
Czy można utrzymać „perspektywę”? [1:18]
Pytanie o to, czy da się „utrzymać” stan obecności, wydaje się na pierwszy rzut oka sensowne – zwłaszcza jeśli wewnętrznie czuje się, że coś już zostało dostrzeżone. Ale właśnie w tym pytaniu ukrywa się przekonanie, że jest ktoś, kto miałby to utrzymać. Że istnieje „ja”, które mogłoby dbać o obecność, pielęgnować ją i nie dopuścić do jej utraty.
W tym fragmencie Satsangu Nitya zatrzymuje tę myśl u samego źródła. Pokazuje, że nie chodzi o „utrzymywanie” – bo nie ma nikogo, kto by mógł to zrobić. To nie perspektywa znika, to umysł powraca z pytaniem: „czy ja nadal tam jestem?”
Nie ma potrzeby niczego utrzymywać, niczego potwierdzać. Głębokie rozpoznanie jest już obecne. Może być przysłonięte myślami, falami poruszeń, ale ono się nie cofa. Nie znika.
-
Jak odpuścić kontrolę? [6:18]
To nie musi wyglądać jak kontrola. Czasem przyjmuje bardziej subtelną formę – jak chęć, by „nie wypadać”, by „być bliżej”, by wreszcie się „nauczyć” jak żyć w lekkości. Niby nie chodzi o władzę nad rzeczywistością – a jednak gdzieś głęboko pojawia się pragnienie, by doświadczenia układały się po naszej myśli.
Nitya pokazuje, że nawet duchowa droga może być przesiąknięta kontrolą. Czasem tak subtelną, że trudno ją zauważyć. Ale właśnie wtedy staje się najgłębszym więzieniem.
„My tak naprawdę boimy się utraty kontroli, której i tak nie mamy.”
W tym zdaniu rozpada się cała iluzja. Nie ma kontroli. Nie ma też nikogo, kto miałby nią zarządzać. A tam, gdzie kończy się robienie, może zacząć się prawdziwe odprężenie. Bez wysiłku. Bez planu. Bez „ja”. To przestrzeń, która nie wymaga techniki – tak samo jak medytacja, która nie jest czynnością, lecz naturalnym stanem bycia.
-
Nic nie muszę [10:09]
„Żeby było lepiej” – to hasło, które przyświeca większości naszych codziennych działań. Nawet tych duchowych. Szukamy wewnętrznego spokoju, ciszy, ukojenia… ale zawsze gdzieś w tle jest pragnienie poprawy. Jakby to, co teraz, nie mogło wystarczyć. W tym fragmencie Nitya z czułością pokazuje absurd tej gonitwy:
„To jest tak proste, że nie trzeba o tym w ogóle myśleć.”
Nie ma nagrody za to, że coś się zrozumiało. Nie ma ukończenia ani punktów za wysiłek. Czasem jest frustracja, czasem spokój. Czasem poczucie sensu, czasem niepokój. Wszystko to – po prostu jest.
Nie trzeba nic z tym robić.
Nic nie trzeba.
Naprawdę.
Kiedy znika potrzeba działania
Może to właśnie wtedy zaczyna się prawdziwy spokój – nie jako efekt, nie jako nagroda, ale jako coś, co było zawsze obecne. Gdy znika potrzeba poprawy, gdy opada chęć zrozumienia, gdy nie trzeba już się utrzymać „w perspektywie” – wtedy coś rozluźnia się samo.
To nie koniec drogi. To nie odpowiedź.
Ale może… to już nie pytanie.
Całość tej rozmowy i przestrzeń, która się w niej otwiera, dostępna jest w wideo poniżej. Satsang pozwala poczuć, że nic nie trzeba – nawet rozumieć.